Po przedstawieniu się na wzajem wszyscy siedzieli przy wspólnym stloku popijając sake

Delavega przez chwilę sie zastanawiał
-Mam wykształcenie lekarskie postaram się zrobić wszystko co w mojej mocy abo pomóc tobie

Ostatnio edytowany przez ark0n (2009-03-25 21:47:26)

pomagałem wnosić jedzenie na pokład i przyglądałem się załodze jeden był blady i miał jasne krótko ścięte blond włosy i miał ze sobą rapier ze złotą rękojeścią drugi był wysoki miał brązowe włosy żółte oczy i miał ze sobą katanę a ostatni był już dorosły i też miał katanę ale co było dziwne gdy raz prawie wpadł do wody wyglądał na na nieco przestraszonego.potem gdy mieliśmy się żegnać z Akirą usłyszeliśmy odgłosy walki które dochodziły z portu Akira wyjrzał przez okno i powiedział
-matko! znowu ci przeklęci piraci!
pomyślałem sobie*oho widać nie lubi piratów dobrze że nie wie że my też nimi jesteśmy*poszedłem po swoje rzeczy miedzy innymi:kompas,katany i ko den den mushi od dziadka oraz woreczek z moimi Belami.
gdy wszyscy byli gotowi pożegnali się z kupcem i pobiegliśmy w stronę portu.

Ostatnio edytowany przez Beowulf Dante (2009-04-04 19:09:02)

Schowałem wszystkie moje medyczne specyfiki oraz przyrzady lekarskie, wróciłem do hotelu zapłaciłem właścicielowi pieniądze dałem kelnerce napiwek wziąłem moje rzeczy z pokoju przypiąłem kabury i włożyłem do nich moje Beretty tak spakowany poszedłem na statek wybrałem sobie na nim jedną kajutę. Była dość obszerna *będzie to gabinet lekarski i mój pokój pomyślałem.*Kiedy wszystko było już na swoim miejscu, postanowiłem wrócić do domu Akiry jednak kiedy tam szedłem ciągle wydawało mi się, iż o czymś zapomniałem.
Kiedy dotarłem do jego domu i zmieniłem bandaże pacjentce i wtedy doszedł mnie jego krzyk, nie rozumiałem dokładnie ale chyba było to coś z rodzaju*Przeklęci piraci* wybiegłem za zewnątrz i ruszyłem w kierunku przystani.

Biegłem w kierunku portu dochodziły stamtąd jakies odgłosy, prawdopodobnie była to walka przez cały czas bolała mnie głowa i miałem wrażenie, iz czegoś zapomniałem to było takie strasznie irytujące. Kiedy znalazłem się w porcie przede mną ukazał się obraz niegodzictwa widział jak plądrowali magazyny jak zabijali.*Niech sobie zabijają a co mnie to obchodzi byłem prywatnym mordercą co się będę zwykłymi ludźmi przejmował*. Nagle doszedł mnie płacz zobaczyłem dziewczynę miała może z czternaście lat była ciągnięta za włosy przez jakiegoś dryblasa wiadomym jest co chce zrobić i wtedy to zrozumiałem.*Może i byłem kiedyś na usługach mafii ale nigdy kobiet ani dzieci nie zabijałem ale on ma przewalone bo już pamiętam nie wziąłem nowej dawki tabletek.* Uspokoiłem się rozpiełem moją białą marynarkę, a następnie działalem już instynktownie ręce skrzyżowały się samoistnie i poszły do kabur kiedy poczuł dotyk srebra byłem w gotów i wiedziałem jedno. *Bandyta nie bandyta ale nie bedziecie się k***a nad małolatami znęcać.*Kulturalnie wszedłem do magazynu z którego było słychać krzyki i płacz po chwili słyszałem dźwięk pękającego materiału.*Jeszcze mam szansę*
-Ratunkuu!...Nie ja niechcę... zostaw moje ubranie zostaw mnie... odejdź ode mnie ty potrworze!- dziewczyna krzyczała a jej dźwięk był przyjemny.
- Nie szamocz się mała i tak byś prędzej czy później straciła dziewictwo, zręsztą jesteś ładna i najpierw cię przelece a potem hhmm zobaczę a teraz uci....-Głos pirata zamilkł w magazynie było słychać tylko dźwięk po strzale.
- Tak nie traktuje się pań. - Stanąłem nad nim jeszcze żył nie pamietam przy której kulce zginął może dziesiątej no może trzeciej wystrzeliłem w niego pełne dwadzieście *Należało się skurwielowi*.
-Dziekuje- Powiedziała i uciekła.
Po chwili do magazynu wkroczyli moim towarzysze.*Teraz będą chcieli gadać ech...*

Dantejskie Sceny

-Na wszystko przyjdzie czas, na rozmowę także.- Mówiąc to podszedłem do ciała tamtego pirata był przy nim nóż zwyczajny z czarna rączką i ostrzem słabej jakości.
Wyszedłem z magazynu oni chyba coś krzyczeli ale mniejsza z tym miałem nóż w ręce i wiedziałem jedno.*Kso mam jakiś tam nakama nie mogę ich teraz zabić ale choroba staje się mocniejsza to przez tą jebaną krew i jej zapach.*Zauważyłem pirata rabował coś *biedak* pomyślałem sobie podszedłem wbiłemm mu nóż pod łopatek wprawnym ruchem go szybko wyjąłem następnie obkręcił mojego przeciwniki i obdarzyłem go uśmiechem od oka do oka. Szedłem dalej *k***a ujebałem sobie garnitur krwia jak pech to pech* kroczyłek tak po całym porcie zabijałem, katrupiłem robiłem sceny rzeźni moim rapierem odcinałem głowy ręce nogi i nagle stało się to co zawsze zemdlałem.