#31 2009-05-01 18:41:32

Beo

Pirat

15610674
Zarejestrowany: 2009-03-22
Posty: 201
Punktów :   

Re: Team 1# Piraci misja nr2

Gdy dotarliśmy na miejsce oczom naszym ukazał się wrak statku patrząc z wyglądu najwyraźniej piracki.
- Jesteśmy - wysapał staruszek - Dalej nie idę. Jeśli się pośpieszycie może nie będziecie musieli walczyć z syrenami. A oni są naprawdę niebezp... - staruszek nie dokończył. Po trzech sekundach było widać dlaczego osłupiał. Otóż zza wraku pojawił się syren. Wyglądał na dość młodego i niezbyt silnego *więc to jest syren?*pomyślałem nagle usłyszałem jakiś świst i syren leżał martwy a towarzysz obok mnie stał z wycelowanymi pistoletami w miejsce w którym stał jeszcze żywy przeciwnik*jest szybki zaraz!? czy to nie ten co na Fuusha stracił panowanie nad sobą?*pomyślałem i spostrzegłem nadal przerażonego starca i powiedziałem.
-hej starcze powinieneś wracać tu jest dla ciebie niebezpiecznie.
-a co z wami?- odparł starzec z przerażoną miną.
-z nami? Będzie dobrze.
-ale…jesteście młodzi.
-czy to  jakaś różnica? Każdy z nas wiedział że życie pirata to nie picie sake i kąpanie się w skarbach jak w snach tylko ścieżka pełna niebezpieczeństw i mimo że wszyscy o tym wiedzieli wybrali tę ścieżkę przez co wszyscy się tu znaleźli więc o nas się nie martw i dzięki za drogę.
Staruszek patrzył się na mnie jak na wariata a ja patrzyłem się na wrak statku  wiedząc że to samo może spotkać może i nasz statek jednak gdy spojrzałem się na załogę pomyślałem*chcę być taki jak oni…..nie! będę takim piratem jak oni obiecałem to sobie gdy wybrałem swoją ścieżkę*po chwili usłyszałem jak kapitan mówi.
-Chłopaki musimy iść na ich bazę żeby być sławnymi na East blue.
ja się uśmiechnąłem i powiedziałem.
-tak jest kapitanie.
-nie wiem czy to dobry pomysł Arlong jest bardzo silny dobrze by było sprawdzić naszą siłę zanim wyzwiemy szefa syrenów poza tym, nie wiemy gdzie jest ich baza.
Usłyszałem jak mówi Okimoto*on ma rację nie znamy limitu naszej siły ale ja i tak bym poszedł bo chcę pokazać że także mogę być częścią tej załogi*pomyślałem nagle starzec wykrzyczał
- Panie mój... zabiłeś syrena!  mam nadzieje że pamiętacie drogę powrotną! - wykrzyczał i w parę sekund oddalił się *co do!? Dobrze dla niego ten staruszek nie jest w stanie walczyć ale nie jestem pewien czy nie zaalarmuje Marines którzy są w porcie trochę ich tam było i on chyba nas tu przyprowadził tylko dlatego że jesteśmy piratami i kapitan z Hisakim go upili*pomyślałem nagle usłyszałem jakieś trzaski i głos dochodzący ze statku.
- Co tak głośno?! Daj mi młody spać... Eh, młody odezwij się jak do ciebie mówię! - Głos się nasilił. Po chwili ze statku wyłonił się drugi syren ten był znacznie lepiej zbudowany od poprzedniego był starszy i lepiej uzbrojony*wow! No to teraz nie będzie tak łatwo*pomyślałem nagle starszy syren zawołał.
- MŁODY!!! -i po chwili zobaczył leżącego syrena. Natychmiast do niego podbiegł i wyjął jakiś specyfik. Kilka chwil potem młody syren się obudził*c-co to za lekarstwo!?*pomyślałem patrząc jak młody syren dosłownie odżywa.
- Miałeś szczęście że kule trafiły w twój medalion. Inaczej przebiły by Ci serce na wylot. A teraz pobiegnij powiadomić Efasona o tych piratach. Niech przyśle marines. - Powiedział starszy syren. Młodszy posłuchał i pobiegł w stronę lasu wtedy syren krzyknał.
- A teraz... Pokarzcie na co was stać, kurduple!
*zaraz zaatakuje!* pomyślałem nagle
Syren krzyknął biegnąc w naszą stronę.
-czas nadszedł! pora umierać!
Wtedy zaatakował Okimoto małym sztyletem ja widząc kompana w opałach szybko wyciągnąłem swoje katany próbując zablokować atak  i udało mi się wtedy wbił mi się w ramię nożyk syrena.
-aaaaaaaaaa! Skurwy….
Okimoto widać korzystając z okazji odskoczył i zaatakował syrena*jeśli tak dalej pójdzie to wyjdziemy z tej walki zwycięsko*pomyślałem jednak syren zrobił unik i wbił w nogę Okimoto jeszcze większy sztylet*co do!? To ile on ma tych sztyletów?*pomyślałem  a on kopnął wroga w ramię nagle usłyszałem jakiś wściekły głos mówiący.
-no rzesz k***a jak nie mogłem trafić do chuja pana!
To był Arkon*zdenerwował się facet*pomyślałem po chwili wyciągnął małą buteleczkę*co to jest?*pomyślałem nagle nasz kapitan wystrzelił ognisty pocisk który Syren ominął *c-co on zrobił?*pomyślałem i spojrzałem się na Kapitana którego ręka płonęła nie! ona wyglądała jakby była ogniem *czy to możliwe? Czy to możliwe że posiadł moc diabelskiego owocu? Myślałem że to tylko legenda ale widać owoce istnieją *pomyślałem gorączkowo po czym z całej siły wyciągnąłem nożyk z ramienia a następnie zaatakowałem przeciwnika katanami wtedy zauważyłem kapitana biegnącego z płonącą ręką i zaatakował syrena  nagle syren wyciągnął pistolety i wystrzelił z nich wtedy dostałem w ramię i jedna z moim katan wypadła mi z ręki wtedy syren wyciągnął swoją broń i zaatakował kapitana w efekcie kapitan upadł na ziemie lekko krwawiąc.
Moja prawa ręka krwawiła *cholera jest silny i inni też nieźle oberwali*pomyślałem wtedy spojrzałem na resztę załogi i uniosłem drugą katanę mówiąc.
-Kapitanie! Hisaki! Delavega! Odsuńcie się! Ja się nim zajmę.
nie wiedziałem czy to była duma czy obowiązek ale chciałem pomóc załodze że ja także mogę walczyć.
-Jesteśmy drużyną nie ma powodu żeby którykolwiek z nas walczył w pojedynkę .
gdy się odwróciłem zobaczyłem że to Okimoto powiedział i wyciągnął sztylet z nogi po czym pobiegł na syrena*drużyna  czy to nie są puste słowa wszyscy są potężni a ja? Potrafię ledwo machnąć mieczem nasz kapitan zjadł diabelski owoc Hisaki i Delavega pewnie też mają jakieś niezwykłe zdolności a co ja potrafię?*pomyślałem  nagle usłyszałem jak Delavega mówi.
-Judgment. 
*no proszę Delavega też ma specjalne zdolności w strzelaniu*pomyślałem potem  Kapitan znowu wystrzelił ognisty pocisk  i syren dostał kulą w ramię i dostał ognistym pociskiem w koszulę a on  uśmiechnął się diabolicznie i powiedział.
-no to widzę że bardzo chcesz umierać !
nawet nie zauważyłem kiedy przeciwnik wystrzelił z pistoletu tym razem zostałem trafiony w brzuch ja upadłem na jedna kolano mówiąc.
-ty ścierwo……
byłem wściekły *to moja pierwsza prawdziwa walka i mam przegrać? Nie! ja mam swój honor będę walczył do końca *pomyślałem  i znowu uniosłem katanę po czym ruszyłem biegiem na przeciwnika *jeśli mi się nie uda  to przynajmniej pomogę załodze*pomyślałem i gdy dobiegłem do przeciwnika zamachnąłem kataną z całej siły a kapitan tuż obok mnie zadał serię kopnięć w twarz syrena i znowu usłyszałem Judgment .
Wszystkie nasze ataki zadziałały i syren zaczął ostro krwawić *w końcu go zraniliśmy*pomyślałem nagle wróg wyciągnął jakąś dziwną butelkę z której się napił i krwawienie ustało po czym zatopił sztylet  w brzuchu  kapitana i zranił Hisakiego który jak się okazało zaatakował z tyłu.
Wtedy z całej siły odepchnąłem przeciwnika i machnąłem kataną krzycząc .
-zapłacisz mi za to!
Wtedy usłyszałem Okimoto mówiącego
- Keage Mawatte!
I jego miecz zaczął wirować po czym wbił wirującą katanę w ziemię*można tak walczyć kataną?!*pomyślałem wtedy piasek zaczął zasypywać przeciwnika ale syren odskoczył i wycelował z ostatnich pistoletów we mnie i w Delavegę nagle znowu ognisty pocisk wystrzelił w przeciwnika i pocisk mnie nie trafił ale Delavega dostał widząc rannego kompana podbiegłem do niego i powiedziałem.
-hej w porządku?
wtedy spojrzałem się na Syrena po czym wstałem i powiedziałem.
-ty jesteś Arkon Delavega? Odsuń się na razie od walki i opatrz swoje rany ja spróbuję go jakoś zająć .
Po chwili Hisaki zaatakował przeciwnika a kapitan jeszcze raz wystrzelił ognisty pocisk a syren wyglądając na wściekłego podbiegł i mnie ogłuszył.to było jakbym mówił do siebie w podświadomości
-co do cholery? przegrałem? ………….. to boli……przez cały czas starałem się chciałem pokazać załodze że mogę być jej częścią a tu zostałem tak łatwo pobity. zawiodłem swoje ambicje i siebie gdybym miał więcej mocy! muszę stać się silniejszy chcę być takim wojownikiem jak Kapitan,Hisaki i Delavega ale czy będę w stanie stać się tak silny? Nie wiem i szczerze boję się poznać prawdę.

Ostatnio edytowany przez Beowulf Dante (2009-05-02 15:44:36)

Offline

 

#32 2009-05-02 12:16:37

Tatra

Pirat

Zarejestrowany: 2009-03-16
Posty: 96
Punktów :   

Re: Team 1# Piraci misja nr2

Młody syren padł po ataku Arkona. *Tia, to nie było  zbyt trudne.* Spojrzałem na staruszka, który nas tu przyprowadził. Wyglądał na przestraszonego.
- Panie mój... zabiłeś syrena! - wykrzyczał staruszek – Mam nadzieje że pamiętacie drogę powrotną! - wykrzyczał i w parę sekund oddalił się. *Rany, czego on się tak boi, wróg został przecież zabity.* Rozmyślania przerwał mi czyjś krzyk:
- Co tak głośno?! Daj mi młody spać... - Usłyszałem głos dochodzący z wraku. – Eh, młody odezwij się jak do ciebie mówię! - Głos się nasilił. Po chwili było widać kim był jego posiadacz. Bowiem ze statku wyłonił się kolejny syren. Ten był starszy, znacznie lepiej zbudowany i uzbrojony. – MŁODY!!!- wykrzyczał i po chwili zobaczył leżącego syrena. Natychmiast do niego podbiegł i wyjął jakiś specyfik, który wlał młodszemu syrenowi do ust. Ku mojemu zdziwieniu młodzik wstał, a po wysłuchaniu instrukcji kolegi pobiegł w stronę lasu. Miał sprowadzić posiłki od jakiegoś Efasona.
- A teraz... Pokarzcie na co was stać, kurduple! – wykrzyknął syren. Uśmiechnąłem się szeroko. *W końcu robi się ciekawie.* Mój uśmieszek widocznie nie spodobał się przeciwnikowi, gdyż ruszył on w moją stronę trzymając sztylet i krzycząc: -Pora umierać!- odskoczyłem szybko w bok wyciągając przy tym katanę. Zauważyłem, że Michael podbiegł do syrena i zablokował jego cios. Koło siłującej się dwójki przeleciał Higan kapitana. Korzystając z faktu, iż syren jest zajęty, doskoczyłem do niego i ciąłem w skroń. Niestety nie wszystko poszło po mojej myśli. Nóż syrena ześliznął się z katany Michaela i utkwiła w jego ramieniu. Następnie nasz wróg dał pokaz szybkości i zwinności unikając mojego ataku. Usłyszałem wściekły głos Arkona:
-No żesz k***a, jak nie mogłem trafić do chuja pana.
-Aaaaaa! Skurwy…- tym razem krzyczał Michael. Wyciągnął on nóż z ramienia i zaatakował syrena. Krzyki rozproszyły mnie, a syren wykorzystał moment i wbił mi nóż w nogę. Nie pozostałem mu dłużny i ciąłem kataną w rękę trzymająca sztylet. Tym razem atak wypalił. Ból wymalowany na twarzy syrena był bezcennym widokiem. Otrząsnąłem się jednak szybko i od turlałem się do tyłu, by ocenić w spokoju sytuację. Syren wyciągnął pistolet i strzelił w broń Arkona. Ta wystrzeliła i trafiła Michaela w rękę, powodując wypadnięcie katany. W tym samym momencie Zaku zaatakował syrena skumulowanym w dłoniach ogniem. Rybolud zareagował szybko. Wyciągnął dwie katany i zamachnął się na kapitana. Niestety syren znał się na szermierce i Zaku padł na ziemie lekko krwawiąc. *Cholera, silny jest.*
-Kapitanie! Hisaki! Delavega! Odsuńcie się! Ja się nim zajmę.- przemówił Michael unosząc drugą katanę.
-Jesteśmy drużyną, nie ma powodu żeby ktokolwiek z nas walczył w pojedynkę.- powiedziawszy to wyciągnąłem sztylet z nogi. Pobiegłem w kierunku syrena kuśtykając lekko, a kiedy byłem już blisko niego rzuciłem sztyletem. Potem odskoczyłem na bok dając Zaku i Arkonowi wolne miejsce do strzału w zajętego sztyletem przeciwnika. Moi towarzysze strzelili w syrena, tym razem trafiając. Atak Zaku spalił tylko koszulkę przeciwnika, lecz Arkon przestrzelił syrenowi rękę.
- No to widzę że bardzo chcesz umierać! - wypowiedział wściekły syren i wystrzelił z pistoletu dotkliwie raniąc Michaela.
- Ty ścierwo… – wychrypiał nawigator. Korzystając z resztek sił znowu uniósł katanę i zaatakował przeciwnika. Ja w tym czasie zdążyłem okrążyć przeciwnika i ciąłem go od tyłu. W tym samym momencie Delavega znowu wystrzelił z swego pistoletu, a Zaku podbiegł do syrena i zadał mu serie kopniaków w twarz. Wszystkie ataki trafiły w cel i Rybolud zaczął ostro krwawic. *Nareszcie go mamy! A teraz umieraj skurwi…!* Syren jednak nie zginął. Zażył jakiś specyfik, który zatrzymał krwotok. *Co jest kur…?! Co to ma kur… być?! Ja też chce coś takiego!!* Zdziwiony nie zdołałem uniknąć ataku i zostałem poważnie poraniony. Również nasz kapitan dostał sztyletem w brzuch. Michael odepchnął przeciwnika i machnął kataną krzyczą:
- Zapłacisz mi za to! - dzięki interwencji nawigatora wstałem powoli z ziemi. Odetchnąłem głęboko i zacząłem kręcić moją kataną.
- Keage Mawatte! - krzyknąłem i wbiłem wirującą katanę w podłoże. W rezultacie tego piasek zaczął zasypywać syrena przysłaniając mu widok. Kątem oka dostrzegłem jak wyczerpany Arkon pada na ziemie. W tym czasie syren wyskoczył z mojej pułapki i wycelował z dwóch pistoletów w Delavege i Michaela. Na szczęście kapitan zaatakował ryboluda Higanem, dzięki czemu  tylko Arkon został lekko ranny w nogę. Nawigator widząc zranionego kompana szybko do niego podbiegł i powiedział:
-Hej! Wszystko w porządku? - Wtedy spojrzał się na syrena, wstał i powiedział:
-Ty jesteś Arkon Delavega, tak? Odsuń się na razie od walki, opatrz swoje rany, a ja spróbuję go jakoś zająć. – widząc że Michael zajął się naszym snajperem, pobiegłem ku przeciwnikowi. Będąc tuż przed nim skoczyłem przed siebie i sunąc po piasku ciąłem w nogi syrena. Przeciwnik powstrzymał mnie w wyjątkowo sadystyczny, okrutny i niewybaczalny sposób, kopiąc mnie w jaja. Jęcząc z bólu od turlałem się od syrena i postanowiłem poleżeć chwile, do czasu aż minie ból najbardziej wrażliwej części mego ciała. Zaku ponownie zaatakował syrena. Wkurzyło to i tak wnerwionego już przeciwnika, który ogłuszył Michaela i kapitana. Zauważyłem, że Arkon wstaję z ziemi i otrzepuje to, co pozostało z białej marynarki. Następnie schował pistolety do kabur i sięgnął po ostrzę. Wypowiedział jakieś słowa z dziwnym akcentem – Anguard! - i rzucił się z rapierem na syrena wykonując pchnięcie prosto w serce. Cios trafia syrena i ten padł na ziemie martwy, a Arkon nieprzytomny upadł obok. Przewróciłem się na plecy dysząc ciężko. *Udało się! Pokonaliśmy go i wszyscy żyjemy! Ale ten młody… miał przyprowadzić posiłki! Nie możemy tu długo zostać.* Wstałem powoli i spróbowałem ocucić kompanów. Nie znałem się na medycynie, więc zrobiłem to w najprostszy jaki przyszedł mi do głowy, czyli waląc ich po twarzy i krzycząc:
-Wstawać!!

Ostatnio edytowany przez Tatra (2009-05-02 12:29:16)


Gdy mają cię wieszać, poproś o szklankę wody. Nigdy nie wiadomo, co się wydarzy, zanim przyniosą.

Offline

 

#33 2009-05-03 07:36:29

ark0n

Pirat

Skąd: Toruń
Zarejestrowany: 2009-03-19
Posty: 185
Punktów :   
WWW

Re: Team 1# Piraci misja nr2

- Jesteśmy - wysapał staruszek - Dalej nie idę. Jeśli się pośpieszycie może nie będziecie musieli walczyć z syrenami. A oni są naprawdę niebezp... - staruszek nie dokończył. Po trzech sekundach było widać dlaczego osłupiał. Otóż zza wraku pojawił się syren. Wyglądał na dosyć młodego, więc niezbyt wymagającego przeciwnika dla waszej grupy. Postanowiliście się przywitać...
To zadziałało niczym odruch, było tylko słychać szelest materiału unoszonego do góry. Po chwili w moich dłoniach były dwa narzedzia przynoszące śmierć. Szybkim ruchem przyklęknałem na jedno kolano, i wytężyłem wszystkie moje zmysły kiedy dokonałem tego wycelowałem w przeciwnika. Po sekundzie byłem w pozycji gotowej do bardzo celnego strzału. Pewnym ruchem przyciągnąłem oby dwa spusty do siebie a dwa złote pociski poleciały w kierunku syrena.
-hej starcze powinieneś wracać tu jest dla ciebie niebezpiecznie. - usłyszałem głos mojego kompana.
-A co z wami? - zapytał się przerażony staruszek.
-Z nami? Będzie dobrze - odpowiedział mój kompan. *Ciekawi mnie na czym on opiera to założenie.
-Ale... jesteście młodzi- staruszek ciągnął dalej z przestraszoną miną.
-Czy to  jakaś różnica? Każdy z nas wiedział że życie pirata to nie picie sake i kąpanie się w skarbach jak w snach tylko ścieżka pełna niebezpieczeństw i mimo że wszyscy o tym wiedzieli wybrali tę ścieżkę przez co wszyscy się tu znaleźli więc o nas się nie martw i dzięki za drogę.-*Ożesz k***a jaki ten małolat zrobił się gadatliwy* pomyślałem i słuchałęm dalej będąc ciekaw. Jednocześnie coś mnie nie pokoiło tak jak by instynkt.*Coś za łatwo poszło kso!*
-Chłopaki musimy iść na ich bazę żeby być sławnymi na East blue - to był głos kapitana. *Dopiero jeden poważny przeciwnik zabity a on już na Arlonga chce iść! Będzie ciekawie z takim kapitanem8. Pomyślałem sobie i uśmiechnąłem się.
-Tak jest kapitanie- * I znowu ten dzieciak, eh czy oni wiedzą co to będzie tam pójść?*
-Nie wiem czy to dobry pomysł. Arlong jest bardzo silny. Dobrze by było najpierw sprawdzić naszą siłę nim wyzwiemy szefa syrenów. Po za tym, nie wiemy gdzie jest ich baza- tym razer do moich uszu dobiegł inny głos.* O przynajmiej jeden rozsądny!*
-Panie mój... zabiłeś syrena! - wykrzyczał staruszek - Mam nadzieje że pamiętacie drogę powrotną! - wykrzyczał i w parę sekund oddalił się.
- Co tak głośno?! Daj mi młody spać... - Usłyszałem głos dochodzący z wraku. - Eh, młody odezwij się jak do ciebie mówię! - Głos się nasilił. Po chwili widziałem  kim był jego posiadacz. Bowiem ze statku wyłonił się kolejny syren. Ten był starszy, znacznie lepiej zbudowany i uzbrojony. - MŁODY!!! - wykrzyczał i po chwili zobaczył leżącego syrena. Natychmiast do niego podbiegł i wyjął jakiś specyfik. Kilka chwil potem młody syren się obudził. - Miałeś szczęście że kule trafiły w twój medalion. Inaczej przebiły by Ci serce na wylot. A teraz pobiegnij powiadomić Efasona o tych piratach. Niech przyśle marines. - Powiedział starszy syren. Młodszy posłuchał i pobiegł w stronę lasu. - A teraz... Pokarzcie na co was stać, kurduple!- Uniósł sztylet i ruszył na Okimoto'a.
I* tak rozpoczony się nasza pierwsza prawdziwa walka.*pomyślałem oj będzie wesoło. Zobaczyłem jak dzieciak wyjmuje swoje katany i rusza na pomoc temu, na którego biegł syren.*Chyba chce zablokować jego atak*. Potencjalna ofiara syrena odskoczyła w bok i dobyła katanę. *Wykorzystał atak dzieciaka do odwrócenia uwagi i wyprowadził cios w skroń. Kolejny dowód na to że logicznie myśli.*
-No żesz k***a, jak nie moglem tradic do chuja pana - Cały zdenerwowany sięgnałem po małą buteleczkę nazwaną prze ze mnie czyścikiem.* Jak się bawić to na całego* pomyślałem.
Nasz "kapitan" wykonał swój ruch z jego ręki wystrzeliła kula ognia. * A to ciekawe kapitan z akuma no mi*.
Teraz przyjrzałem się uważnie polu walki i zobaczyłem następujące rzeczy. *No może i zablokował ten cios ale stracił przez to dużo krwi, nie jest jeszcze doświadczony w walce ale bedzie kiedyś można na nim polegać* teraz przyglądałem się drugiemu szermierzowi *A to chłopak miał pecha nie trafił syrena i jeszcze został ranny w nogę.*Okimoto wykorzystał to trafienie w nogę żeby zaatakować syrena w rękę * trochę ryzykowne jak na mój gust  ale odwagi to mu nie brak* po czym szybko się wycofał.Patrzyłem sobie na kapitana i jego zdolność. *Może i coś potrafi ale będę musiał popracować z nim nad celnością.*
-Aaaaaaaa! skurwy...-zobaczyłem jak dzieciak się drze i wyciąga sobie noż z ramienia a potem rzuca się na syrena z swoimi katanami.*Tch.. chłopaki coś potrafią a mi zostało już niewiele czasu.*
Wyciągnąłem paczke fajek odpaliłem jedną, klęknąłem i zaczełem celować jeszcze raz na dodatek założyłem na lewe oko szkiełko snajperskie i użyłem tylko pistoletu nazwanego "Śmierć".*Nie ma jak to dobra fajka do dobrej walki.*. Po chwili nasz kapitan znów użył swego owocu tym razem coś działo się z jego pięścią i ruszył na wroga. Syren wyjął pistolet wycelował we mnie i trafiając w mój pistolet. *Tch to nie jest pierwszy lepszy wróg ale od mojej broni niech się odpierdoli.* Po tym jak dostałem w broń pocisk zmienił trajektorię lotu i zranił dzieciaka co sprawiło iż upuścił on swój oręż. Nastepnię z zaskakująca szybkościa wydobył dwie katany i ruszył na kapitana *Szczęście że ten cały Okimoto go zranił imaczej kapitan mógłby nie żyć a tak skończyło się na średniej ranie.*.Patrzyłem na dzieciaka trzymał się w miare dobrze pomimo iż jego prawa ręka krwawiła, zobaczyłem jak unosi drugą katanę i otwiera usta --kapitanie! Hisaki! Delavega odsuńcie się! ja się nim zajmę.-*Co on k***a bohater ledwo co dyszy a już chce się poświęcać?*
-Jesteśmy drużyną, nie ma powodu żeby ktokolwiek z nas walczył w pojedynke.- powiedziawszy to wyciągnął sztylet z nogi. A następnie ruszył w kierunku lekko kuśtykając kiedy był blisko swego celu rzucił sztyletem, a następnie się odsunał.
Czyścik powoli zaczynał działać moja odporność na ból zwiększyła się.*Jestem gotowy, nie zbyt dobrze że pokaże im dziś moje najlepsze techniki ale nie ma wyboru. Ten pierdolony syren próbwał zniszczyć mi broń i musi za to zapłacić!*. Jeszcze raz wycelowałem tym razem znów tylko jednym pistoletem palcem zwolniłem specjalną blokadę nałożoną na tą spluwę *Kso! Wiem że to bardzo niebezpieczne ale ja naprawde nie mam wyboru.* Kiedy pociągnałem za spust z mych ust wydobyło się słowo.-Judgment!. - Zaraz po moim strzale kapitan użył swej umięjętności i strzelił w syrena.
- No to widzę że bardzo chcesz umierać! - wypowiedział syren -Hehehehe, bardzo proszę! - wymamrotał i wystrzelił z pistoletu dotkliwie raniąc dzieciaka. Trafił go w brzuch.
Widać było że dzieciak jest wściekły gdy dobiegł do przeciwnika zamachnął kataną próbując go trafić. *Na szczęści mój jugment wypalił przynajmiej pozbawiłem go ręki.* Atak mojego kapitana trafił w koszulę *przynajmiej trafił więc jest dobrze.* widziałem jak Okimoto okrąża syrena żeby go zaatakować od tyłu wiedząc że czas dla mnie się kończy postanowiłem mu pomóc i jeszcze raz użyłem Judgment'a w międzyczasie nasz kapitan podbiegł do przeciwnika i zaatakował go nogami. Nasze ataki trafiły i syren zaczął się wykrwawiać niestety zatamował to używając jakiegoś specyfiku *Musze go potem przeszukać czy nie ma innych ciekawych medykamentów. Następnie zatopił sztylet w brzuchu naszego kapitan i zranił Hisakiego *No to kapitan został wykluczony z walki.*Kiedy dzieciak zobaczył co stało się z kapitanem wpadł w furię odepchnął syrena i machnął katanimi krzycząc -Zapłacisz mi za to.
Zobaczyłem jak Hisaki oddycha głęboko i zaczyna kręcić swoją kataną.-{i]Keage Mawatte - krzyknął i wbił wirującą katanę w podłoże. W rezultacie czego piasek zaczął zasypywac syrena przysłaniając mu widok.*Time endo* pomyślałem sobie użyemł wszystkiego czego mogłem nie byłem pewien co się stanie dalej ale jednego byłem pewien musiałem odpocząć padłem na ziemię i wpadłem w pół sen...........................
Zamroczyło mi się przed oczami i upadłem na ziemie przez moje usta wydobyło się tylko jedno słowo -[i] Uważajcie
- kiedy straciłem przytomność moim ciałem zaczeły targać mocne wstrząsy . Krew przestała wypływać po sekundzie podniosłem się moje oczy były dziwnie zwężone nie czułem bólu po strzale aczkolwiek to nie byłem już ja nie kontrolowałem swojego ciał wszystko widziałem jak przez mgłe jednego tylko byłem pewien moi towarzysze mogą mieć większe kłopoty niż syren.
Wdziałem niewyraźnie co robi mój towarzysz który  odturlał się od syrena i eżał przez chwile.
Ciało poruszało się kierowane tylko siłą woli po wstaniu z ziemi otrzepało to co pozostało z białej marynarki. Następnie schowało pistolety do kabur i sięgneło po ostrzę następnie wypowiedziało słowa z dziwnym akcentem - Anguard! - i rzuciło się z rapierem na syrena wykonując pchnięcię prosto w sercę. Wszystko było spowite czerwienią zobaczyłem tylko jak syren upadł i padłem zaraz obok niego *To było głupie i ryzykowne ale udało się*.


http://img509.imageshack.us/img509/6156/arkonxw7.png
ot skromny pisarz

NEVALE DELAVEGA

Offline

 

#34 2009-05-03 15:47:59

Zaku

Admin/Pirat

7302866
Zarejestrowany: 2009-03-13
Posty: 1065
Punktów :   

Re: Team 1# Piraci misja nr2

Gdy dotarliśmy na miejsce oczom naszym ukazał się wrak statku patrząc z wyglądu najwyraźniej piracki.
- Jesteśmy - wysapał staruszek - Dalej nie idę. Jeśli się pośpieszycie może nie będziecie musieli walczyć z syrenami. A oni są naprawdę niebezp... - staruszek nie dokończył. Po trzech sekundach było widać dlaczego osłupiał. Otóż zza wraku pojawił się syren. Wyglądał na dość młodego i niezbyt silnego *więc to jest syren? Nagle usłyszałem jakiś świst i syren leżał martwy a towarzysz obok mnie stał z wycelowanymi pistoletami w miejsce w którym stał jeszcze żywy przeciwnik .Znów odbiło mu? *pomyślałem i spostrzegłem nadal przerażonego starca i beo powiedział.
-hej starcze powinieneś wracać tu jest dla ciebie niebezpiecznie.
-a co z wami?- odparł starzec z przerażoną miną.
-z nami? Będzie dobrze.
-Ale… Jesteście młodzi.
-Czy to jakaś różnica? Każdy z nas wiedział że życie pirata to nie picie sake i kąpanie się w skarbach jak w snach tylko ścieżka pełna niebezpieczeństw i mimo że wszyscy o tym wiedzieli wybrali tę ścieżkę przez co wszyscy się tu znaleźli więc o nas się nie martw i dzięki za drogę.
Staruszek patrzył się na beo jak na wariata a on patrzył się na wrak statku  wiedząc że to samo może spotkać  i nasz statek jednak. Po chwili powiedziałem do załogi
-Chłopaki musimy iść na ich bazę żeby być sławnymi na East blue.
Beo uśmiechnął się i powiedział.
-tak jest kapitanie.
-nie wiem czy to dobry pomysł Arlong jest bardzo silny dobrze by było sprawdzić naszą siłę zanim wyzwiemy szefa syrenów poza tym, nie wiemy gdzie jest ich baza.
Usłyszałem jak mówi Okimoto *on ma rację nie znamy limitu naszej siły ale ja i tak bym poszedł bo chcę pokazać że także mogę być częścią tej załogi. Nagle starzec krzyknął.
- Panie mój... zabiłeś syrena!  mam nadzieje że pamiętacie drogę powrotną! - wykrzyczał i w parę sekund oddalił się *Jest dobrze i źle. Dobrze dla niego ten staruszek nie jest w stanie walczyć ale źle ponieważ on może zaalarmować Marines którzy są w porcie. Trochę ich tam było i on chyba nas tu przyprowadził tylko dlatego że jesteśmy piratami i upiłem go z Hisakim *pomyślałem nagle słysząc jakieś trzaski i głos dochodzący ze statku.
- Co tak głośno?! Daj mi młody spać... Eh, młody odezwij się jak do ciebie mówię! - Głos się nasilił. Po chwili ze statku wyłonił się drugi syren ten był znacznie lepiej zbudowany od poprzedniego był starszy i lepiej uzbrojony. Nagle starszy syren zawołał.
- MŁODY!!! -i po chwili zobaczył leżącego syrena. Natychmiast do niego podbiegł i wyjął jakiś specyfik. Kilka chwil potem młody syren się obudził*co jest tutaj grane!?*pomyślałem patrząc jak młody syren dosłownie odżywa.
- Miałeś szczęście że kule trafiły w twój medalion. Inaczej przebiły by Ci serce na wylot. A teraz pobiegnij powiadomić Efasona o tych piratach. Niech przyśle marines. - Powiedział starszy syren. Młodszy posłuchał i pobiegł w stronę lasu wtedy syren krzyknał.
- A teraz... Pokarzcie na co was stać, kurduple!
Czekałem co zrobi syren.
W końcu syren krzyknął biegnąc w naszą stronę.
-czas nadszedł! pora umierać!
Wtedy zaatakował Okimoto małym sztyletem beo widząc kompana w opałach szybko wyciągnął swoje katany próbując zablokować atak  i udało się wtedy wbił mu się w ramię nożyk syrena.
-aaaaaaaaaa! Skurwy….
Okimoto widać korzystając z okazji odskoczył i zaatakował syrena. Syren zrobił unik i wbił w nogę Okimoto jeszcze większy sztylet.*Koleś pewnie zna się na sztyletach.* Pomyślałem  a on kopnął wroga w ramię nagle usłyszałem jakiś wściekły głos mówiący.
-no rzesz k***a jak nie mogłem trafić do chuja pana!
To był Arkon*zdenerwował się facet*pomyślałem po chwili wyciągnął małą buteleczkę.Nagle wystrzeliłem ognisty pocisk który Syren ominął *co jest grane?*pomyślałem. Biegłem z płonącą ręką i zaatakowałem syrena  nagle syren wyciągnął pistolety i wystrzelił z nich wtedy Beo dostał w ramię i jedna z jego katan wypadła mu z ręki wtedy syren wyciągnął swoją broń i zaatakował mnie w efekcie upadłem na ziemie lekko krwawiąc..
-Kapitanie! Hisaki! Delavega! Odsuńcie się! Ja się nim zajmę. – zawołał beo
-Jesteśmy drużyną nie ma powodu żeby którykolwiek z nas walczył w pojedynkę .
gdy beo się odwrócił zobaczył że to Okimoto powiedział i wyciągnął sztylet z nogi po czym pobiegł na syrena
Delavega mówi.
-Judgment. 
Po chwili znowu wystrzeliłem ognisty pocisk  i syren dostał kulą w ramię i dostał ognistym pociskiem w koszulę a on  uśmiechnął się diabolicznie i powiedział.
-no to widzę że bardzo chcesz umierać !
Beo nawet nie zauważył kiedy przeciwnik wystrzelił z pistoletu tym razem został trafiony w brzuch upadł na jedno kolano mówiąc.
-ty ścierwo……
Wszystkie nasze ataki zadziałały i syren zaczął ostro krwawić  nagle wróg wyciągnął jakąś dziwną butelkę z której się napił i krwawienie ustało po czym zatopił sztylet  w moim brzuchu i zranił Hisakiego który jak się okazało zaatakował z tyłu.
Wtedy z całej siły Beo odepchnął przeciwnika i machnąłem kataną krzycząc .
-zapłacisz mi za to!
Wtedy usłyszałem Okimoto mówiącego
- Keage Mawatte!
I jego miecz zaczął wirować po czym wbił wirującą katanę w ziemię wtedy piasek zaczął zasypywać przeciwnika ale syren odskoczył i wycelował z ostatnich pistoletów w beo i w Delavegę nagle znowu ognisty pocisk wystrzeliłem w przeciwnika i pocisk nie trafił beo ale Delavega dostał widząc rannego kompana podbiegł do niego i powiedział.
-hej w porządku?
wtedy spojrzał się na Syrena po czym wstałem i powiedział.
-ty jesteś Arkon Delavega? Odsuń się na razie od walki i opatrz swoje rany ja spróbuję go jakoś zająć .
Po chwili Hisaki zaatakował przeciwnika a ja próbując szczęścia jeszcze raz wystrzeliłem ognisty pocisk a syren wyglądając na wściekłego podbiegł i ogłuszył beo.
Ja też zostałem ogłuszony… Widząc tą sytuacje przed upadkiem wiedziałem że wygramy. Parę minut później obudziłem się i zauważyłem moich kompanów którzy pokonali wykończonego już syrena. Byłem zadowolony z tej sytuacji.
-Chłopaki ruszamy w bezpieczne miejsce żeby nie zostać aresztowanymi przez Marines

Offline

 

#35 2009-05-03 18:01:34

GomeZ

Admin(masz pytanie? pisz na PW lub na GG)

11548543
Skąd: łoooooo... daleko
Zarejestrowany: 2009-03-13
Posty: 144
Punktów :   

Re: Team 1# Piraci misja nr2

Niestety ostatnie zdanie jakie wypowiedział wasz kapitan było powiedziane zbyt późno.
Szybko usłyszeliście odgłosy ujadania psów gończych i okrzyki. Zwróciło waszą uwagę to, że to były głosy ludzi, a nie syrenów. Gdy wszyscy byli przytomni, z lasu wyszedł znajomy wam staruszek w towarzystwie trzech marine i pewnej młodej kobiety.
- Żyjecie? No, no, no... Jesteście lepsi niż myślałem... I do tego pokonaliście go. - Wskazał na leżącego nieopodal syrena. - Tak... Był on trzynastym według siły syrenem na wyspie. Po waszym wyglądzie widzę że nieźle się bawiliście, co? Chyba nie chcecie rwać się do bazy jego dowódcy. - Staruszek zatrzymał na chwilę aby złapać trochę tchu. - Wracając do interesów. Nie musicie się przejmować tymi marine. Wszyscy chcemy się pozbyć tych przeklętych syrenów, więc przymkną oko na to że jesteście piratami. Ponadto zajmom się waszymi ranami. - Znów nabrał powietrza. - Przejdźmy do konkretów... Wasz wyczyn zwrócił uwagę pewnej kobiety... Powiedziała że chciała by się do was przyłączyć... Osobiście sądzę że mace jeszcze jedno miejsce na statku... W każdym bądź razie, zostawiam was samych.
Odchodząc dodał jeszcze - Radze wam uważać. Arlong zapewne wyznaczy za was nagrodę. Wiem że ma kontakty w marynarce...
(Wiadomo co robić - przedstawiamy się, pakujemy się i post kończymy na wypłynięciu z wyspy.)

Offline

 

#36 2009-05-03 18:35:05

yunalaska

Pirat

13684266
Zarejestrowany: 2009-04-26
Posty: 170
Punktów :   

Re: Team 1# Piraci misja nr2

Gdy staruszek odszedł, podeszłam bliżej i lepiej przyjrzałam się grupce piratów. Na początku przez myśl przeszło mi "Więc to są piraci, szczerze mówiąc miałam inne wyobrażenie o nich. Nie mogę ich nie doceniać, może i nie wyglądają tak jak myślałam, ale pokonali syrena..."
-Umm...Cześć!^^ -odezwała się lekko speszona - "Jestem Dakki, Dakki Thunderstorm. Słyszałam o was już wcześniej, na Fuushy, ale nie miałam okazji was zobaczyć. Ten miły staruszek pomógł mi was znaleźć. Tak się składa, że pewnych przyczyn nie mogę powrócić na rodzimą wyspę... Czy nie mielibyście nic przeciwko, gdybym się do was przyłączyła? Myślę, że może przydałby się wam dodatkowy członek załogi. Potrafię walczyć, choć może nie wyglądam. Postaram się nie przysporzyć wielu kłopotów. Skoro wreszcie udało mi się was spotkać...-uśmiechnęła się nieśmiało.

Offline

 

#37 2009-05-04 21:33:27

Tatra

Pirat

Zarejestrowany: 2009-03-16
Posty: 96
Punktów :   

Re: Team 1# Piraci misja nr2

Gdy wszyscy już oprzytomnieli i mieliśmy udać się w bezpieczniejsze miejsce, usłyszeliśmy nagle ujadanie psów i krzyki ludzi. *Super, ledwo co żyjemy, a tu jeszcze pchają się marines.* Zmusiłem się do wstania i sięgnąłem po katanę. Wśród nadciągającemu tłumkowi osób, jedna wydała mi się znajoma. *To ten zdradziecki staruszek. Pomyśleć że fundowałem mu sake.* Jednakże wbrew mym oczekiwaniom, nie zostaliśmy zaatakowani. Trzech marines, jakaś młoda kobieta i staruszek podeszli do nas w wyraźnie pokojowych zamiarach.
- Żyjecie? No, no, no... Jesteście lepsi niż myślałem… - Przemówił starzec. – I do tego pokonaliście go. - Wskazał na leżącego nieopodal syrena. – Tak... Był on trzynastym według siły syrenem na wyspie. - *Trzynastym?! Tylko trzynastym?! Taka płotka prawie nas pokonała?! Cholera! Chyba będę musiał bardziej przykładać się do treningów.* - Po waszym wyglądzie widzę że nieźle się bawiliście, co? Chyba nie chcecie rwać się do bazy jego dowódcy. - Staruszek zatrzymał na chwilę aby złapać trochę tchu. – Wracając do interesów. Nie musicie się przejmować tymi marines. Wszyscy chcemy się pozbyć tych przeklętych syrenów, więc przymkną oko na to że jesteście piratami. Ponadto zajmom się waszymi ranami. - Znów nabrał powietrza. – Przejdźmy do konkretów... Wasz wyczyn zwrócił uwagę pewnej kobiety... Powiedziała że chciała by się do was przyłączyć... Osobiście sądzę że mace jeszcze jedno miejsce na statku... W każdym bądź razie, zostawiam was samych.  - Odchodząc dodał jeszcze – Radze wam uważać. Arlong zapewne wyznaczy za was nagrodę. Wiem że ma kontakty w marynarce... – Uśmiechnąłem się na myśl o liście gończym i wynikającej z tego sławie. Z marzeń wyrwał mnie czyjś głos.
- Umm...Cześć! Jestem Dakki, Dakki Thunderstorm. - *Thunderstorm? Gdzieś już słyszałem to nazwisko.* - Słyszałam o was już wcześniej, na Fuushy, ale nie miałam okazji was zobaczyć. Ten miły staruszek pomógł mi was znaleźć. Tak się składa, że pewnych przyczyn nie mogę powrócić na rodzimą wyspę... Czy nie mielibyście nic przeciwko, gdybym się do was przyłączyła? Myślę, że może przydałby się wam dodatkowy członek załogi. Potrafię walczyć, choć może nie wyglądam. Postaram się nie przysporzyć wielu kłopotów. Skoro wreszcie udało mi się was spotkać... – Dziewczyna uśmiechnęła się nieśmiało. Przyjrzałem się jej dokładnie. *Hm, piękna, młoda kobieta, która chce się do nas przyłączyć. Czy to możliwe że… Bóg istnieje?!* Odwzajemniłem uśmiech i powiedziałem:
- Miło mi cię poznać Dakki. Nazywam się Okimoto Hisaki i jestem pierwszym oficerem oraz szermierzem tej załogi. Osobiście chętnie bym cię przyjął, myślę że reszta też nie będzie miała nic przeciwko temu, ale ostateczna decyzja należy do kapitana.


Gdy mają cię wieszać, poproś o szklankę wody. Nigdy nie wiadomo, co się wydarzy, zanim przyniosą.

Offline

 

#38 2009-05-05 16:24:42

Beo

Pirat

15610674
Zarejestrowany: 2009-03-22
Posty: 201
Punktów :   

Re: Team 1# Piraci misja nr2

Byłem nieprzytomny nagle obudziły mnie gwałtowne uderzenia na twarzy i kogoś mówiącego.
-wstawać!!
Gdy się obudziłem Okimoto już cucił Kapitana.
-sukin… musiałeś nas tak budzić!?
Po chwili wstałem i podniosłem swoje katany które leżały w różnych miejscach gdy przechodziłem obok ciała syrena spojrzałem się na niego*był silny nasza załoga też była a ja? Co ja zrobiłem? To była tak naprawdę moja pierwsza walka i …….przegrałem*pomyślałem i podszedłem do brzegu morza *ja chcę być silny i nie wiem jak ale wiem że mój honor i wola walki pomogą mi osiągnąć ten cel*pomyślałem i stałem tak patrząc się na morze. Gdy tak stałem myślałem*wybrałem ścieżkę pirata każdy tutaj obecny taką drogę wybrał i ja także….…ale nie wiem czy mam dość siły by podążać tą ścieżką* po chwili kapitan który się obudził powiedział.
-chłopaki ruszamy w bezpieczne miejsce żeby nie zostać aresztowanym przez Marines.
Już chciałem odpowiedzieć ale straciłem swojego ducha nagle usłyszałem szczekanie psów i odgłosy gdy się wsłuchałem rozpoznałem że to są głosy ludzi!*nie wierzę! Ten staruszek nas jednak zdradził!*pomyślałem nieco rozzłoszczony nagle z lasu wyszedł owy staruszek w towarzystwie trzech Marines a ja szybko położyłem rękę na rękojeści miecza*chcą walczyć? taa? Syren wymęczył teraz nas dobiją? A dobra! Ja będę walczył do samego końca! Za swój honor!*miałem burzę myśli wtedy staruszek się odezwał.
-żyjecie? no, no, no…..jesteście lepsi niż myślałem….i do tego pokonaliście go-wskazał na nieopodal leżącego Syrena*taa pokonaliście chyba kapitan,Delavega i Okimoto a ja nic takiego nie zrobiłem nawet go nie zadrasnąłem*pomyślałem wtedy staruszek kontynuował.
-tak…..on był trzynastym według siły syrenem na wyspie po waszym wyglądzie widzę że nieźle się bawiliście,co? chyba nie chcecie rwać się do bazy jego dowódcy?
Tu staruszek zatrzymał się po chciał złapać tchu a ja gorączkowo myślałem*on był trzynasty!? Ja, ja nie byłem w stanie pomóc w walce ze trzynastym a co dopiero zdziałałbym jakby załoga walczyła z  tym Arlongiem? Zginąłbym pewnie zanim mrugnąłbym okiem*pomyślałem a starzec kontynuował.
-wracając do interesów nie musicie przejmować się tymi Marine wszyscy chcemy pozbyć się tych przeklętych syrenów, więc przymkną oko na to że jesteście piratami. Ponadto zajmom się waszymi ranami.-znowu nabrał powietrza-przejdźmy do konkretów-*niech zgadnę*pomyślałem-wasz wyczyn zwrócił uwagę pewnej kobiety…
wtedy zauważyłem że jest z nimi jakaś kobieta*c-co? k-kobieta!?*pomyślałem.
powiedziała że chciała by się do was przyłączyć… osobiście sądzę że macie jeszcze jedno miejsce na statku… w każdym bądź razie, zostawiam was samych-gdy odchodził odwrócił się i dodał-Radze wam uważać. Arlong zapewne wyznaczy za was nagrodę. Wiem że ma kontakty w marynarce...
po tych słowach odszedł a ja stałem w miejscu
*co, jak, gdzie, kiedy?! *myślałem rozkojarzony sytuacją wtedy kobieta podeszła bliżej była rudowłosa wysoka oraz miała zielone oczy i na nasz widok wyglądała nieco rozczarowana a po chwili odezwała się lekko speszona.
-umm…cześć ^^ jestem Dakki, Dakki Thunderstorm Słyszałam o was już wcześniej, na Fuushy, ale nie miałam okazji was zobaczyć. Ten miły staruszek pomógł mi was znaleźć. Tak się składa, że pewnych przyczyn nie mogę powrócić na rodzimą wyspę... Czy nie mielibyście nic przeciwko, gdybym się do was przyłączyła? Myślę, że może przydałby się wam dodatkowy członek załogi. Potrafię walczyć, choć może nie wyglądam. Postaram się nie przysporzyć wielu kłopotów. Skoro wreszcie udało mi się was spotkać...-uśmiechnęła się nieśmiało.
*mnie nie obchodzi czy to jest kobieta czy nie ale pewnie jest silniejsza ode mnie*pomyślałem i zacząłem iść w stronę portu gdy przechodziłem obok kobiety powiedziałem.
-jestem Michael Angelheart witaj w załodze-chciałem wyciągnąć rękę by się przywitać ale zrezygnowałem z tego zamiaru i poszedłem dalej w stronę lasu*ja chcę być silniejszy ja chcę być silniejszy! Ja chcę być silniejszy!!!......jedyne co mi pozostało to honor i wola do walki lecz nie wiem czy wystarczające*pomyślałem gdy tak szedłem między drzewami w myślach przelatywały mi obrazy z walki.
Nagle w furii wyciągnąłem katany i zacząłem ciąć drzewa ciąłem na prawo i lewo.
na chwilę się zatrzymałem i krzyknąłem z całej siły-niech to szlag!!!!!!
Znowu zacząłem ciąć wszystko co stało mi na drodze po chwili zauważyłem skałę a ja popędziłem na nią i uderzyłem katanami z całej siły lecz nic się nie stało.
Odskoczyłem i znowu uderzyłem w skałę znowu bez efektu więc spróbowałem jeszcze raz i po raz kolejny za każdym razem bez skutku zmęczony padłem pod drzewem i założyłem kaptur kurtki *jak będą wracać podążę za nimi*pomyślałem siedząc w cieniu drzew….

Offline

 

#39 2009-05-07 17:21:04

Zaku

Admin/Pirat

7302866
Zarejestrowany: 2009-03-13
Posty: 1065
Punktów :   

Re: Team 1# Piraci misja nr2

Popatrzyłem na całą załogę i słyszałem odgłosy ludzi.
*Ktoś chce się przyłączyć? Ta kobieta z fuusha jest. Przyjmę ją do nas przyda się nam do walki.*
Po chwili namysłu powiedziałem
-Dakki jak chcesz być z nami to proszę bardzo, przydasz się nam.
Parę minut później powiedziałem kompanom
-Dobra teraz pora na nas. Zbieramy się szybko na statek żeby poćwiczyć i pokonać syrenów inaczej nie wygramy.
Patrząc na marines byłem gotów do walki z użyciem owocu ale widocznie nie chcieli z nami walczyć (przynajmniej ja tak myślałem)
Wziąłem więc swoją katanę i szykowałem się do powrotu na statek

Offline

 

#40 2009-05-09 09:20:04

ark0n

Pirat

Skąd: Toruń
Zarejestrowany: 2009-03-19
Posty: 185
Punktów :   
WWW

Re: Team 1# Piraci misja nr2

Kiedy wreszcie oprzytomniałem byłem zdezorientowany nie wiedziałem co się stało nerwowym wzrokiem rozglądałem się po polu walki nagle zauważyłem że czuję się za lekko. *Gdzie jest mój rapier* pomyślałem i wtedy zauważyłem martwego syrena z jego ciała wystawał mój oręż. Podeszłem do ciała syrena lecz najpierw sięgnałem do kieszeni i zażyłem lekastwa kiedy macałem ręką natrafiłem na pusty flakonik po czyściku *Czyli użyłem tego a potem..... On się musiał pojawić?*. I przypomniałem sobie wszystko co widziałem  jak za mgłą, wyraz mojej twarzy zmienił się poczułem do siebie wielką odrazę *Czyli to się dzieje kiedy on jest puszczony luzem? Mam nadzieje że nie zraniłem moich towarzyszy.*.
Moje rozmyślania przerwał jakieś odgłosy. Było to ujadanie psów i ludzkie głosy po chwili zobaczyłem jak z lasu wyłania się "staruszek" z bandą Marines.*Shit.. Teraz nie jestem nawet w stanie się obronić musze jak najszybciej doczłapać się na statek i połatać moje rany.*
- Żyjecie? No, no, no... Jesteście lepsi niż myślałem... I do tego pokonaliście go. - Wskazał na leżącego nieopodal syrena. - Tak... Był on trzynastym według siły syrenem na wyspie. Po waszym wyglądzie widzę że nieźle się bawiliście, co? Chyba nie chcecie rwać się do bazy jego dowódcy. - Staruszek zatrzymał na chwilę aby złapać trochę tchu. - Wracając do interesów. Nie musicie się przejmować tymi marine. Wszyscy chcemy się pozbyć tych przeklętych syrenów, więc przymkną oko na to że jesteście piratami. Ponadto zajmom się waszymi ranami. - Znów nabrał powietrza. - Przejdźmy do konkretów... Wasz wyczyn zwrócił uwagę pewnej kobiety... Powiedziała że chciała by się do was przyłączyć... Osobiście sądzę że mace jeszcze jedno miejsce na statku... W każdym bądź razie, zostawiam was samych.
- Umm...Cześć! Jestem Dakki, Dakki Thunderstorm. - *Thunderstorm? Brzmi znajomo będę musiał zadzwonić i dowiedzieć się więcej na jej temat.* - Słyszałam o was już wcześniej, na Fuushy, ale nie miałam okazji was zobaczyć. Ten miły staruszek pomógł mi was znaleźć. Tak się składa, że pewnych przyczyn nie mogę powrócić na rodzimą wyspę... Czy nie mielibyście nic przeciwko, gdybym się do was przyłączyła? Myślę, że może przydałby się wam dodatkowy członek załogi. Potrafię walczyć, choć może nie wyglądam. Postaram się nie przysporzyć wielu kłopotów. Skoro wreszcie udało mi się was spotkać... – Dziewczyna uśmiechnęła się nieśmiało.*Ona chce się przyłączyć życie pirata to nie bajka, nie wiem czy byłbym wstanie walczyć o przeżycie załogi wiedząc że moge zrani dziewczynę to wbrew mojej etyce.*Przyjrzałem się jej dokładnie była  dość przyjemna dla oka.
-Witam w załodze- Powiedziałem i życzliwie się uśmiechnałem następnie podszedłem do niej i pocałowałem ją w dłoń. Ruszyłem w kierunku Okimoto'a kiedy znalazłem się w jego zasięgu mój organizm zbyt wyczerpany walką odmówił posłuszeństwa i padłem na zięmie. Nagle zamroczyło mi się przed oczami *Shit przyda mi się więcej treningu!*. Zemdlałem.


http://img509.imageshack.us/img509/6156/arkonxw7.png
ot skromny pisarz

NEVALE DELAVEGA

Offline

 

#41 2009-05-09 18:44:04

GomeZ

Admin(masz pytanie? pisz na PW lub na GG)

11548543
Skąd: łoooooo... daleko
Zarejestrowany: 2009-03-13
Posty: 144
Punktów :   

Re: Team 1# Piraci misja nr2

Przywitanie nowego członka załogi przebiegło... sprawnie.
Po godzinie marszu udało wam się wrócić do portu. (Teraz opisujecie 1-2 godziny spędzone w porcie. Opiszcie co robicie itp.)
Gdy wszyscy byli już na statku, mogliście bez problemów wyruszyć. (Reszta w przerywniku)

P.S.
Zaku, jeśli teraz się nie wysilisz to dostaniesz nagane

Offline

 

#42 2009-05-11 14:38:55

yunalaska

Pirat

13684266
Zarejestrowany: 2009-04-26
Posty: 170
Punktów :   

Re: Team 1# Piraci misja nr2

Bez większych problemów zostałam przyjęta do załogi. Razem z nowymi kompanami udałam się w kierunku portu. Póki co, jeszcze chyba nikt mnie nie widział z piratami (oprócz starca oraz  kilku Marines) więc mogłam poruszać się po porcie bez obaw, że ktoś mnie aresztuje. Przed wypłynięciem, postanowiłam jeszcze trochę rozejrzeć się wśród portowych zabudowań i poszukać jakichś interesujących miejsc, które jeszcze mogłabym odwiedzić, bądź też dowiedzieć się jakichś ciekawych informacji. Zasłaniając się dłonią przed promieniami słonecznymi, zauważyłam, że mam na ręku ślady krwi. Nie byłam ranna, więc krew nie mogła być moja. -Musiałam dotknąć ubrania któregoś z nich.- Wtedy dotarło do mnie, że następnym razem ta dłoń ( i nie tylko) może być zabrudzona moją własną krwią.
„Cóż, chyba nic na to nie poradzę…”powiedziałam po cichu sama do siebie.
-Nie po to uciekałam z domu zostawiając wszystkich, żeby teraz przestraszyć się walki. Nie mam też zamiaru tak szybko umierać…- Z tą myślą usiadłam na molo i przyglądając się falom czekałam na resztę.

Offline

 

#43 2009-05-12 18:24:43

Beo

Pirat

15610674
Zarejestrowany: 2009-03-22
Posty: 201
Punktów :   

Re: Team 1# Piraci misja nr2

Siedziałem pod drzewem po chwili zauważyłem jak moi kompani szli przez las *już wracają? Hmmm  może też pójdę? nie posiedzę jeszcze chwilkę w spokoju i pójdę do portu*pomyślałem i oparłem głowę o drzewo patrząc się na niebo.
Po kilku minutach gdy straciłem załogę z oczu wstałem i podniosłem swoje katany i udałem się w stronę portu.
Gdy dotarłem do portu wszystko było tak jak gdy go opuszczaliśmy nieraz tłoczno ale spokojnie*i co ja teraz będę robić?*pomyślałem i się rozejrzałem dokoła *a przejdę się!*pomyślałem i poszedłem przed siebie.
Gdy tak szedłem rozglądałem się ludzie sprzedawali różne produkty: wyroby, owoce, ubrania itd niestety nie znalazłem nic co by mnie zainteresowało *trochę to przypomina Gecko*pomyślałem i gdy dalej szedłem jakaś kobieta zaczęła krzyczeć na mój widok*o co jej chodzi?*pomyślałem i się na siebie spojrzałem całe ramie miałem nadal we krwi i koszula na brzuchu też była zakrwawiona*a no tak zapomniałem  trochę mnie ten syren pociął a raczej rozstrzelał*pomyślałem i poszedłem dalej gdy przechodziłem obok dziewczynki z różami ta nagle się zerwała i zaczęła szybko mówić.
-prze pana proszę niech pan kupi kwiaty proszę!
-he?
-proszę! ja i moja rodzina nie ma pieniędzy a my ich potrzebujemy proszę!
-eeee
Spojrzałem się na kwiaty to były same róże wyjątkowo zadbane był to cały bukiet.
-eee za ile chcesz sprzedać bukiet.
-nie wiem.
-że jak?

Tu dziewczynka się rozpłakała a ja zajrzałem do sakiewki*zobaczmy mam….63.799 beli no do dobra dam małej 1.233 Bele ale muszę zacząć oszczędzać bo zostanę bez grosza*pomyślałem i wyjąłem pieniądze po czym dałem dziewczynce.
-masz 1.233 Beli
-dz-dziękuję! Proszę wziąć cały bukiet.

-dzięki.
Wziąłem bukiet kwiatów i odszedłem.
Gdy dalej wędrowałem ulicą z kwiatami byłem nieco zdenerwowany*cholera! No i co ja mam zrobić z tymi przeklętymi różami? Nie mogę wyrzucić bo szkoda ale jak tak będę łazić z kwiatami to…*myślałem  gorączkowo nagle pierwsze uwagi wypowiedzieli przechodni.
-młody dla kogo te kwiaty? Dla twojej dziewczyny?
-jakie piękne róże!
-chłoptaś widzę starasz się o względy jakieś damulki.

Nie wytrzymując psychicznie odkrzyknąłem.
-te kwiaty są dla nikogo! Po prostu je kupiłem! Poza tym co was obchodzi co inni niosą!?
Od razu wszyscy zamilkli*nareszcie!*pomyślałem i ruszyłem dalej gdy dotarłem do portu było jeszcze widno więc pomyślałem że udam się na plażę.
Gdy dotarłem nikogo nie było *na szczęście! Może se w spokoju potrenuję*pomyślałem i zauważyłem skalę podszedłem tam i schowałem za nią bukiet kwiatów po czym wyciągnąłem katany i zacząłem trenować.
Wymachiwałem katanami pod różnymi kątami oraz ćwiczyłem atak jedną kataną i gotowość do blokowania drugą*jeśli chcę być lepszym szermierzem muszę trenować*pomyślałem i zrobiłem zamach mieczem myśląc*nadal mnie ciekawi ta technika Okimoto hmmm*pomyślałem i zacząłem dalej trenować.
Trenowałem tak jeszcze z pół godziny gdy skończyłem trening byłem zadowolony ale i zawiedziony.
-szkoda że nie ma z kim powalczyć.
Powiedziałem sam do siebie po czym wziąłem swoje kwiaty i udałem się z powrotem do portu gdy szedłem plażą słońce już zaczynało zachodzić *już dość późno trochę byliśmy na tej wyspie*pomyślałem gdy tak szedłem po kilku minutach znalazłem się znowu w porcie*no to co teraz powinienem zrobić?*pomyślałem nagle poczułem się głodny *hmm głodny jestem*pomyślałem nagle zobaczyłem bar w którym byłem wcześniej zanim z załoga poszliśmy na syrena*o! tam jadłem dobrą rybę no to pora na j-e-d-z-o-n-k-o*pomyślałem i zacząłem iść w stronę baru.
Gdy stanąłem przed wejściem pomyślałem*mam nadzieję że nie ma tam nikogo z załogi nie chcę by jakoś negatywnie odebrali to że niosę bukiet kwiatów*pomyślałem nieco zdenerwowany i otworzyłem drzwi było dość tłoczno co działało na moją korzyść schowałem kwiaty za plecami i podszedłem do baru a barman przywitał mnie oczywiście należycie.
-he? to znowu ty?
-ładnie witasz klienta.
-o! przepraszam co podać?
-rybę! I chleb !

Barman szybko podał mi to co zamawiałem po czym zapłaciłem i wyszedłem na dwór zjeść spokojnie tak jak ostatnio .
Zjadłem jednak dość szybko bo głodny byłem jak wilk po czym wróciłem oddać talerz i wyszedłem słońce już prawie zaszło*co ja teraz powinienem zrobić? Ci Marines mieli opatrzyć nasze rany ale…..a co mi tam!*pomyślałem i udałem się do kwatery Marines.
Gdy tam dotarłem jeden mnie od razu mnie rozpoznał i krzyknął.
-przybył jeden z piratów którzy załatwili syrena!
Wtedy wyszło dwóch Marine którzy mnie zaprowadzili do ich oddziału szpitalnego i tam opatrzono mnie i obandażowano mi rękę którą zranił mi syren.
Bo tym jak mi opatrzono rany opuściłem kwaterę Marines i wróciłem przed bar*co teraz powinienem zrobić? Może wrócę na pokład? Już słońce zaszło załoga się już pewnie zebrała statku a jak nie to dobrze ukryję kwiaty zanim ktoś mnie zobaczy*pomyślałem i udałem się w stronę statku.
Gdy wszedłem na pokład nikogo nie było*może są w swoich kabinach*pomyślałem i po cichu udałem się do swojej kabiny po kilku minutach stanąłem przed drzwiami swojej kabiny i się rozejrzałem w prawo i w lewo*dobrze nikogo nie ma*pomyślałem i wszedłem do środka po czym położyłem kwiaty na stole a potem położyłem się na łóżku*nareszcie w domu…..jeśli kabinę na statku pirackim można nazwać domem*pomyślałem i otworzyłem okienko nad łóżkiem.
Gdy tak leżałem rozmyślałem co zrobić z tymi kwiatami*co z nimi zrobić? wysłać dziadkowi? Zrobić z nich ozdobę ? a może……nie wiem nie mam dalej pomysłów*myślałem i po chwili wyjrzałem przez okno i pomyślałem*ciekawe kiedy odpływamy? I czy  wogóle załoga wróciła na statek?*pomyślałem po czym ziewnąłem i zasnąłem.

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
GotLink.pl